Czy warto poświęcać czas na tzw. rozwój osobisty?

Czy warto poświęcać czas na tzw. rozwój osobisty?

Kiedy inwestujesz w rozwój osobisty, to przede wszystkim bierzesz odpowiedzialność za swoje życie, za okoliczności jakie ci się przydarzają i szczęście (które przychodzi do każdego, kto wytrwale pracuje).

Czy warto poświęcać czas na tzw. rozwój osobisty?

Rozwój osobisty w ostatnim czasie, zaczął być kojarzony z umiejętnością motywowania samego siebie. Rozwój osobisty to przede wszystkim zdobywanie umiejętności.

Z jednej strony mogą to być umiejętności, które pomogą rozwijać ci się zawodowo: Photoshop, HTML, WordPress, AdWords, czy zaawansowany Excel, a z drugiej strony umiejętności interpersonalne, jak choćby komunikacja, prezentacja, czy umiejętności podejmowania decyzji.

Powiązany: Jak Zaplanować dzień

Każda nowa umiejętność, którą posiądziesz, wyróżnia ciebie na rynku pracy i może pomóc oddzielić się od setek innych kandydatów.

Zatem, przyszliśmy na ten świat z wolną wolą. Albo weźmiesz odpowiedzialność za swoje życie, albo usiądziesz i nie będziesz podejmować wysiłku aby zatroszczyć się o swoje życie. Bądź pewny, że wówczas to inni ludzie będą o nim decydować. Jeśli nie jesteś na nie przygotowany i nie żyjesz pro aktywnie, będziesz wówczas tylko reagował na to, co dzieje się wokół ciebie.

Tak to jest z naszym życiem. Nic nie jest gwarantowane. Czasami idzie gładko, a czasami wręcz odwrotnie. Dotyczy to twojej pracy, relacji, zdrowia, czy jakiejkolwiek innej sfery życia. Biorąc pod uwagę, wszystkie jego aspekty, trzeba planować, wyznaczać cele, przygotować się i działać, najlepiej jak się tylko potrafi.

3 powody, dla których warto zainwestować w rozwój osobisty

3-powody-dla-ktorych-warto-zainwestowac-w-rozwoj-osobisty-irek-wrobel-pl

1. Nawiążesz nowe znajomości osobiste lub biznesowe

Nieodzownym elementem rozwijania samego siebie, jest uczestnictwo w szkoleniach, kursach lub seminariach. Za każdym takim spotkaniem, będzie rosła ilość ludzi, które znasz. Czasami są to zwykłe znajomości a czasami przeradzają się one w partnerstwa biznesowe lub osobiste.

Poznajesz ludzi, którzy pomogą Ci dotrzeć tam, gdzie chcesz dojść. Takie znajomości i relacje to również system wsparcia, gdy będziesz przeżywał trudne chwile

2. Większe zaufanie do samego siebie

Im więcej umiejętności masz, tym pewniej będziesz się czuł. Będziesz mieć więcej tematów do rozmów, w towarzystwie. Większa wiara w siebie i swoje umiejętności, to możliwość przeżywania ekscytującego życia, na które zasługujesz

3. Będziesz uczyć się nowych rzeczy i rozwijać się jako osoba

Rozwój osobisty to więcej, niż tylko inwestycja w swoją karierę. To inwestycja w rozwój świadomości i tożsamości. Za każdym razem gdy bierzesz udział w szkoleniu, najczęściej odnajdziesz w sobie nowe pomysły lub inspiracje do działania.

Od czego zacząć?

Po raz kolejny pewnie, usłyszysz to samo.

Najlepiej jest zacząć od siebie. Zainwestować w rozwój osobisty i pracować nad tym, aby być lepszym sobą.

Gdy zaczniesz to robić, wszystko inne przyjdzie zacznie układać się jak puzzle. Relacje, twoja praca, twoje życie do domu, a nawet finanse. To nie znaczy, że nie będzie wyzwań i przeszkód. Zawsze są. To po prostu oznacza, że gdy one przyjdą, będziesz lepiej na nie przygotowany.

Jak dokładnie można zacząć rozwój osobisty?

Opracuj indywidualny plan działania lub zrób listę kontrolną, wg której będziesz postępować. Powinna to być w miarę elastyczna forma i ma służyć jako przewodnik tego, co chcesz osiągnąć. Zapisz ją koniecznie w takim formacie, w jakim najłatwiej będzie ci kontrolować postępy. Na przykład:

Zdrowie

  • Zacząć gimnastykować się 1 x tydzień
  • Zmniejszyć spożycie tłuszczów i spróbować jeść owoce lub warzywa – jedno dziennie
  • Wypić dodatkową szklanką wody każdego dnia
  • Chodzić spać pół godziny wcześniej
  • Odstawić sztuczne jedzenie

Edukacja intelektualna

  • Przeczytać jedną książkę co tydzień
  • Iść do galerii sztuki, teatru lub koncert – raz w miesiącu
  • Poznać nowy gatunek muzyczny lub wykonawcę
  • Poznać sposób myślenia filozofa lub postaci literackiej

Rozwój emocjonalny lub duchowy

  • Nauczyć się modlić / medytować / relaksacji
  • Znaleźć więcej czasu dla siebie
  • Znaleźć więcej czasu dla rodziny i przyjaciół
  • Nauczyć się podstaw pozytywnego myślenia

Przebieg zawodowy

  • Nauczyć się Excell / Word / PowerPoint
  • Nauczyć się podstaw programowania
  • Nauczyć się podstaw księgowości

Możesz opracować jakikolwiek plan lub harmonogram, który pasuje do Twoich upodobań i potrzeb. Ważnym elementem jest dokonanie świadomej decyzji, dotyczącej czynnego udziału w rozwoju osobistym. Zawsze bądź gotów, aby się rozwijać, zachować otwarty umysł i uczyć się nowych rzeczy.

Korzyści z inwestowania w rozwój osobisty

Korzyści można wymieniać prawie w nieskończoność. Wszystko zależy od ciebie samego. Wg mnie, najważniejsze w rozwoju osobistym jest to, aby żyć. Żyć świadomie, Tu i Teraz. Żyć marzeniami i realizować je, jedno po drugim.

Inwestowanie w rozwój osobisty, to również wyjazdy i podróże. Niejednokrotnie bowiem jest tak, że szkolenia, kursy, seminaria czy wykłady odbywają się kilkadziesiąt, kilkaset czy kilka tysięcy kilometrów od miejsca zamieszkania. A wiadomo przecież, podróże kształcą 🙂

Inne najważniejsze korzyści :

  • Będziesz aktywny i będziesz mieć wpływ na zmiany w twoim życiu
  • Poczujesz, że jesteś naprawdę dobry w swojej dziedzinie
  • Będziesz spełnionym człowiekiem
  • Będzie ci łatwiej utrzymać kontrolę nad swoimi reakcjami i emocjami
  • Łatwiej określisz swoje cele
  • Będziesz żyć bardziej świadomie
  • Twoje myśli staną się w końcu bardziej ukierunkowane i skupione
  • Zdobędziesz więcej pewności siebie i zaufania
  • Zdobędziesz nowe umiejętności, kwalifikacje, pracę
  • Wiele, wiele więcej

Poświęć trochę czasu, aby inwestować w siebie, poprzez rozwijanie wszystkich aspektów twoje życia.

I na koniec historia..

Pewnego razu, profesor na uczelni, zapytał swoich studentów, który organ ciele człowieka, jest absolutnie, najważniejszy, bez którego nie da się żyć.

Studenci różnie odpowiadali. Jedni mówili, że mózg, inni że serce, jeszcze inni, że to płuca i wątroba.

Profesor przerwał dyskusję i powiedział:

– Nieprawidłowa praca, któregokolwiek z organów, powoduje zejście pacjenta. Każdy z nas żyje w kilku sferach: finansów, rodziny, przyjaciół i znajomych, zdrowia, seksu i miłości, pracy.

– Każda z nich jest bardzo ważna. Nie ma mniej i bardziej ważnych. Wszystkie one są bardzo istotne i jeśli choć jedna z nich nie będzie działać jak należy, wpłynie to na wszystkie inne. Dokładnie tak samo jak z organami w ciele człowieka….

Zatem zacznij żyć 🙂

Przypomnij sobie swoje marzenia, zapisz się na kurs, kup książkę. Ucz się i rozwijaj, abyś u schyłku swojego życia, nie żałował…

Zidentyfikuj Przeszkody

Zidentyfikuj Przeszkody

DZIEŃ 4 – Pomyśl i zidentyfikuj przeszkody, które trzeba będzie pokonać, aby osiągnąć zamierzone cele

Każdy cel, który naprawdę ma dla nas znaczenie, będzie wymagał wysiłku – a na drodze do jego realizacji prawie zawsze pojawią się przeszkody. Im lepiej przygotujesz się na te momenty, tym większa szansa, że nie zrezygnujesz zbyt szybko. Dlatego dziś zachęcam Cię do tego, aby świadomie zastanowić się, jakie przeszkody mogą stanąć na Twojej drodze i jak możesz sobie z nimi poradzić.

O tym, jak ważne jest przewidywanie trudności, pisałem już w TEJ PUBLIKACJI. Świadomość potencjalnych przeszkód pozwala lepiej się przygotować i z góry zaplanować reakcję. To nie tylko zabezpieczenie przed porażką – to strategia, która pomaga wytrwać nawet wtedy, gdy pojawią się trudniejsze momenty.

Przykład:

Załóżmy, że Twoim celem jest poprawa kondycji fizycznej i sylwetki. Jednym z działań prowadzących do tego celu może być bieganie 3 razy w tygodniu. Co jednak, jeśli jedną z przeszkód okaże się… pogoda? Pada deszcz, jest zimno, nie chce się wychodzić z domu – to naturalne, ale to właśnie typowa przeszkoda.

Co można wtedy zrobić? Przemyśleć alternatywy: kupić przeciwdeszczowe ubrania, zapisać się na siłownię z bieżnią, albo zaplanować treningi domowe w razie niepogody. Ważne, żeby nie zatrzymać się na etapie wymówek – tylko szukać rozwiązań.

zapisz-sie-darmowy-kurs-irekwrobel

Każdy z nas ma inne cele i inne przeszkody do pokonania – dla jednych to brak czasu, dla innych brak wiary w siebie, zmęczenie, stres czy niepewność. Niezależnie od tego, co może Cię zatrzymać, już teraz przygotuj plan działania. Im lepiej poznasz swoje przeszkody, tym łatwiej je pokonasz.

Podsumowanie:

  • Zastanów się, co może Cię zniechęcić do działania.
  • Wypisz wszystkie potencjalne przeszkody.
  • Do każdej z nich dopisz możliwe rozwiązanie.
  • Bądź gotów – nie czekaj, aż problem się pojawi.

Nie musisz być idealny – wystarczy, że będziesz przygotowany. A teraz weź kartkę, długopis i zrób pierwszy krok. Pokonaj przeszkody, zanim one pokonają Ciebie.

dzien-4-Pomysl-o-przeszkodach-irekwrobel-pl

Cliff Young – Zrobił To, Bo Nie Wiedział, Że Się Nie Da..

Cliff Young – Zrobił To, Bo Nie Wiedział, Że Się Nie Da..

Zacznę od tego: Nienawidzę Biegać. Naprawdę, k…a, nienawidzę tego. Znam ludzi, którzy nie mają dość tego gówna i nie myślą o niczym innym, jak tylko zdrowym odżywianiu – najlepiej prosto z farmy – koktajlach wegetariańskich i mówią o swoich ultra sztywnych schematach odżywczo-szkoleniowych.

Pomimo mojej własnej niechęci do biegania, udało mi się ukończyć kilka miesięcy temu, półmaraton. Pamiętam jak podczas tego biegu, czułem kłucie w klatce piersiowej a stopy odczuwałem tak, jakbym biegał po rozżarzonych węglach. Zobacz moją relację

I pomimo tego, że tak bardzo tego nienawidzę to jednak to robię. Jakby tego było mało, przygotowuję swoje ciało do startu w maratonie! Ponad 40 km biegu! Nie wiem, jak ja to wytrzymam.

Cliff Young – Zrobił To, Bo Nie Wiedział, Że Się Nie Da..

Cliff-Young-Zrobil-To-Bo-Nie-Wiedzial-ze-Sie-Nie-Da-Irek-wrobel
Jednak przeglądając internet, trafiłem na historię człowieka, który mając 61 lat!! stanął na starcie czegoś, co potocznie nazywa się Ultra Maraton. Prawdopodobnie najdłuższy maraton na świecie, który odbywa się w Australii na odcinku bagatela 544 mil (875 km).

Prawdziwy i w najczystszej postaci UltraMaraton! Wyścig nie odbywa się wokół toru czy boiska, lecz przez 875 kilometrów Australii. Od miasta Sydney do Melbourne. Jego wynik nie mierzy się w ilości kilometrów lecz ilości dni do zakończenia.

Prawdopodobnie najtrudniejszy Ultramaraton jaki kiedykolwiek został wymyślony w czarnych zakamarkach zaburzonego umysłu. Jakiś sadysta wymyślił bieg, który rozpoczyna się na parkingu centrum handlowego w Sydney w Australii, a kończy się na parkingu innego centrum handlowego, tyle tylko że oddalonego o prawie 900 km, Melbourne.

Oto mapa Ultramaratonu, która najprawdopodobniej jest podpisywana przed jego rozpoczęciem przez samych zawodników.


View Larger Map

Organizatorzy zdaje się wierzą, że zakaz odpoczynku i skrajne wyczerpanie w australijskiej przyrodzie, spowoduje śmierć kilku zawodników po drodze. Gdzieś czytałem, że przeciętny osioł powinien być w stanie przebyć taki dystans w 185 godzin, czyli około 8 dni.

Dla lepszego wyobrażenia sytuacji, światowej klasy uber, hiper, super android maratończyk, może zakończyć ten bieg, gdy przebiegnie półmaraton tam i z powrotem, i znów tam i z powrotem i tak w kółko przez 18 godzin, czyli jakieś 6 razy w ciągu dnia! Po czym idzie spać na około 6 godzin a następnie budzi się i robi to ponownie następnego dnia rano. Ja po swoim pół maratonie spałem około 12 godzin! i przez kilka dni nie mogłem normalnie chodzić!

To wyścig tak cholernie nie do zniesienia, że ​​nie można zaliczyć go jako sportu olimpijskiego. 875 kilometrów to droga ze Szczecina do Rzeszowa! Jednak co roku, około 150 osób staje na starcie tego morderczego wyścigu z nadzieją na wygraną $10.000.

Oczywiście biegacze ci nie starają się tylko o pieniądze, ale i dumę związaną z wygraną najbardziej intensywnego, testu wytrzymałości fizycznej. Twardzi faceci w wieku lat 20 do 30, w sile ich życia, utwardzeni przez lata szkoleń stają na starcie. Większość z nich ubrana w najnowszej generacji ultra, hiper aerodynamiczne stroje do biegów wyczynowych z bogatymi sponsorami za plecami.

A więc najsprawniejsze na świecie ludzkie ciała i najdoskonalsza na świecie technologia.
Aż tu nagle w 1981 roku, na starcie tego corocznego wyścigu, pośród największych biegaczy świata staje pewien facet:

Cliff-Young-Zrobil-To-Bo-Nie-Wiedzial-ze-Sie-Nie-Da-Irek-wrobel-2
Cliff Young, ponad 61 letni rolnik od ziemniaków. Starszy pan, który na linii startu pojawił się, w nie pierwszej nowości kombinezonie i kaloszach. Ktoś z dziennikarzy nawet zapytał go, co jeśli umrze z wysiłku po kilkuset metrach tego wyścigu. Powiedział im:

– Wychowałem się na farmie, gdzie nie mogliśmy sobie pozwolić na konie lub traktory. A gdy nadchodziła burza, musiałem biegać za stadem zwierząt aby zapędzić je do zagrody. Mieliśmy 2,000 sztuk bydła i około 2.000 akrów. Dlatego czasami musiałem biegać za stadem przez 2-3 dni. Wierzę, że mogę ukończyć ten wyścig, bo to przecież zaledwie dwa dni więcej biegu, niż mam na farmie..”

Oto, co starszy człowiek miał do powiedzenia dziennikarzom.

Tak było w jego przypadku a potem pistolet startera dał znać i ..facet zaczął biec

Wszyscy zawodnicy biegli przez niespełna 17 godzin pierwszego dnia. Potem nadeszła noc. Wyczerpani po 17 godzinach biegu maratończycy, którzy wyeksploatowali swoje ciała do granic możliwości, poszli spać. Wszyscy, z wyjątkiem jednego starszego pana.

Okazało się, że kiedy Cliff Young mówił dziennikarzom o tym, że gonił swoje stado przez trzy dni, miał na myśli, bieganie non stop, po własnych polach, przez trzy dni z rzędu. Bez zatrzymania się lub spania.

Kiedy reszta zawodników pewnego dnia obudziła się, i zobaczyła maleńki cień 61-letniego mężczyzny, biegnącego przed nimi, zdali sobie sprawę, że mieli kłopoty. Cliff Young, ubrany w kombinezon rolnika, u którego wcześniej zdiagnozowano zapalenie w większości stawów kończyn dolnych, właśnie wyprzedzał najlepszych sportowców na świecie.

Cliff Young powłócząc nogami po autostradzie, przez pięć dni, piętnaście godzin, cztery minuty, żywiąc się gorąca czekoladą, mlekiem i wodą, dotarł do mety jako pierwszy!

Pobił rekord wszech czasów Ultramaratonu Sydney – Melbourne. Gdy dostał czek na dziesięć tysięcy dolarów, powiedział organizatorom, że nie był świadomy wygranej. Potem powiedział, że czuł się źle, gdy tylko on otrzymał nagrodę pieniężną, podczas gdy wszyscy biegacze pracowali tak ciężko jak on, więc podzielił wygraną, równo pomiędzy wszystkich uczestników wyścigu.

Cliff Young stał się sławny w Australii w ciągu 4 nocy. Sześciodniowy bieg, nazwano jego imieniem. Trenerzy sportowi zaczęli studiować jego styl biegania. Okazało się niebawem, że jego styl był rzeczywiście jednym z najbardziej skutecznych sposobów biegania, przy zachowaniu największej energii. Niebawem trzech innych sportowców zastosowało jego technikę biegania i wygrali wyścigi w kolejnych latach.

Pan Young, który był w zasadzie starszym panem, w wieku 63 lat przebiegł 150 mil w ciągu 24 godzin. W 1997 roku próbował obiec Australię, aby zebrać pieniądze na bezdomne sieroty, ale wówczas 76 letni Cliff Young, odpadł po zaledwie …6250 kilometrów (3800 mil), czyli mniej więcej trzy razy ze Szczecina do Rzeszowa i z powrotem.

Zmarł w listopadzie 2003 roku, w wieku 81 lat. Jego gospodarstwo rolne wciąż działa. Podczas swojej kariery biegacza, pokonał ponad 20.000 kilometrów. Nigdy nie zatrzymał żadnej nagrody pieniężnej, a zawsze przekazywał je na rzecz organizacji charytatywnych lub znajomym jako prezenty.

 

 

Był przekonany, że jest bogaty, aż pojechali na wieś…

Był przekonany, że jest bogaty, aż pojechali na wieś…

Pewnego dnia bardzo bogaty mężczyzna postanowił pokazać swojemu synowi, jak wygląda życie tych, którzy nie są tak bogaci jak oni. Chciał, by chłopiec zrozumiał, jak wielkie mają szczęście, że żyją w dostatku i mają wszystko, czego dusza zapragnie. Postanowili więc wybrać się na wieś, by spędzić kilka dni z rodziną, która – według ojca – miała być biedna. Chciał udowodnić synowi, jak bardzo są bogaci w porównaniu do innych ludzi.

Był przekonany, że jest bogaty… dopóki nie pojechał na wieś

Przez trzy dni mieszkali na prostym gospodarstwie – bez luksusów, bez technologii, bez nowoczesnych udogodnień. Syn bawił się z dziećmi gospodarzy, jadł domowe jedzenie, kąpał się w strumyku i zasypiał pod rozgwieżdżonym niebem.

W drodze powrotnej ojciec zapytał syna:

  • Jak ci się podobała nasza wycieczka?
  • Było fantastycznie, tato!
  • I już teraz wiesz, jak żyją biedni ludzie? – zapytał z satysfakcją ojciec.
  • Tak, już wiem – odpowiedział chłopiec z uśmiechem.

Ojciec, spodziewając się potwierdzenia własnych przekonań, zapytał:

No to powiedz, czego się nauczyłeś podczas naszej podróży?

Syn odpowiedział z powagą:

  • Zobaczyłem, że my mamy jednego psa, a oni aż cztery.
  • My mamy basen w ogrodzie, a oni mają strumień, który nigdy się nie kończy.
  • My mamy lampiony, a im noc rozświetlają miliony gwiazd.
  • My mamy patio, a oni mają cały horyzont do dyspozycji.
  • My mamy mały kawałek ziemi, a oni pola, których nie widać końca.
  • My mamy służących, którzy nam pomagają, a oni pomagają sobie nawzajem.
  • My kupujemy jedzenie, oni je sami hodują i zbierają.
  • My mamy mury, które nas chronią, a ich chronią przyjaciele i sąsiedzi.

Ojciec zamilkł. Nie potrafił odpowiedzieć ani słowem. Nie takiej lekcji się spodziewał. Jego plan obrócił się przeciwko niemu – i być może właśnie w tej chwili nauczył się najwięcej. Po chwili chłopiec dodał:

Dziękuję, tato, że pokazałeś mi, jak bardzo jesteśmy biedni…

Co naprawdę oznacza być bogaty?

Ta historia w piękny sposób przypomina nam, że być bogaty nie oznacza mieć dużo pieniędzy, drogich rzeczy czy ekskluzywnych wycieczek. Bogactwo może przybierać zupełnie inne formy – bliskie relacje, wolność, zdrowie, spokój ducha i dostęp do natury. Można być naprawdę bogaty, nie mając konta pełnego zer.

Czy ten chłopiec był biedniejszy od dzieci na wsi? A może to właśnie one były naprawdę bogate – w miłość, wolność, radość z małych rzeczy i bliskość natury?

W dzisiejszym świecie często mylimy pojęcia. Być bogaty utożsamiamy z luksusem, ale prawdziwy luksus to czas dla bliskich, zdrowie, możliwość oddychania czystym powietrzem i widok zachodu słońca z własnego podwórka. Te rzeczy są bezcenne, a jednak dostępne dla wielu z nas każdego dnia.

Dlaczego warto przedefiniować pojęcie „bogaty”?

Warto zadać sobie pytanie: czy czuję się bogaty? Nie w kontekście finansowym, ale emocjonalnym, duchowym, społecznym. Czy mam przyjaciół, którzy mnie wspierają? Czy mam co jeść, gdzie spać i z kim porozmawiać, gdy mam gorszy dzień?

W tej historii ojciec chciał udowodnić swojemu dziecku, jak bardzo są bogaci. Tymczasem jego syn uświadomił mu coś zupełnie odwrotnego – że prawdziwie bogaty człowiek to ten, który potrafi cieszyć się z tego, co ma, który żyje w zgodzie z innymi i z naturą.

Nie musisz mieć wielkiej willi, żeby być bogaty. Możesz mieszkać w małym domu i codziennie patrzeć w niebo pełne gwiazd. Możesz jeść skromne posiłki, ale przy stole, przy którym słychać śmiech i rozmowę. Możesz być bogaty sercem, duchem i podejściem do życia.

Podsumowanie

Ta historia to piękne przypomnienie, że być bogaty to coś więcej niż mieć. To przede wszystkim umieć docenić to, co mamy. Czasami dopiero porównanie z innym stylem życia uświadamia nam, jak bardzo sami jesteśmy ubodzy… albo jak bardzo jesteśmy bogaci, tylko o tym zapomnieliśmy.

Doceniajmy proste rzeczy – czas, rodzinę, naturę, przyjaźń. W nich tkwi prawdziwe bogactwo, które jest w zasięgu każdego z nas.

 

Właśnie przebiegłem Półmaraton i co dalej…

Właśnie przebiegłem Półmaraton i co dalej…

Dokładnie 12 lipca zrealizowałem jedno z wielu wyzwań, które zaplanowałem sobie na ten rok – przebiegłem Półmaraton.

Półmaraton był dla mnie ogromnym wyzwaniem – jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie wyobrażałem sobie, że będę w stanie przebiec ponad 21 kilometrów. Wszystko zaczęło się od decyzji o zmianie stylu życia. Postanowiłem schudnąć i odzyskać formę. Moim celem było powrót do wagi sprzed lat – około 80 kg. Miałem do zrzucenia około 20 kg, co udało mi się osiągnąć w niespełna trzy miesiące. To właśnie wtedy pojawiła się myśl – skoro mam więcej energii, może czas na nowe wyzwanie? Padło na Półmaraton.

Dlaczego właśnie Półmaraton?

Podczas przeglądania internetu trafiłem na informację o zbliżającym się biegu w moim mieście. Pierwszy wynik w wyszukiwarce? Półmaraton. Pomyślałem: „Dlaczego nie?”. To był idealny cel, by sprawdzić swoją kondycję i przetestować siłę charakteru. Postawiłem sobie dwa proste założenia:

  1. Ukończyć cały Półmaraton, bez zatrzymywania się,
  2. Nie być ostatnim na mecie.

Skontaktowałem się z moim znajomym Arturem, który ma spore doświadczenie w bieganiu. Dał mi kilka cennych wskazówek, jak przygotować się do biegu. Miałem tylko trzy tygodnie na treningi, więc czasu było naprawdę mało.

Treningi i przygotowania

Codziennie wstawałem między 5 a 6 rano i biegałem, zanim zrobiło się gorąco. W lipcu temperatury często sięgały 25°C już o ósmej, co sprawiało, że trening był wymagający. Jednak postanowiłem nie odpuszczać – skoro już zdecydowałem się na Półmaraton, muszę dać z siebie wszystko.

Treningi były męczące, ale satysfakcjonujące. Z każdym dniem czułem się silniejszy. Gdy przyszedł dzień startu, stanąłem na linii mety z lekkim stresem, ale też z ogromną ekscytacją. Wiedziałem, że dałem z siebie wszystko w przygotowaniach i teraz czas pokazać efekty.

Dzień biegu

Start Półmaratonu był emocjonujący. Słyszałem bicie serca, widziałem skupienie w oczach innych uczestników. Biegłem, powtarzając w głowie rady Artura. Nie patrzyłem na czas, nie ścigałem się z innymi – moim celem było dotrwać do końca i nie być ostatnim.

Udało się! Przebiegłem cały dystans i co więcej – zająłem 426. miejsce na ponad 800 uczestników. Byłem w połowie stawki, co uważam za ogromny sukces, biorąc pod uwagę, że to mój pierwszy Półmaraton i miałem tylko trzy tygodnie przygotowań.

W tym miejscu chcę serdecznie podziękować Arturowi, którego pomoc i motywacja były dla mnie nieocenione!

Co dalej?

To nie koniec moich sportowych wyzwań. Po ukończeniu Półmaratonu wiem, że jestem w stanie osiągnąć więcej. Mam już kilka pomysłów na kolejne cele, którymi na pewno podzielę się w przyszłości. Ale jedno jest pewne – ten Półmaraton zmienił moje myślenie o sobie, o moich możliwościach i granicach.

W trakcie biegu, kiedy zmęczenie dawało się we znaki, przypomniałem sobie jedno zdanie, które bardzo mi pomogło:

To nie walka o czas ani o miejsce – to walka z własnym bólem. To tylko ból. Za godzinę odpoczniesz. To tylko ból…

Ukończony Półmaraton

Aby włączyć napisy w języku polskim, kliknij w Instrukcja w prawym dolnym rogu filmu.